Dzień zszarzał.
Dziewczyna z długim blond warkoczem przerzuconym przez lewe ramię siedzi podpierając podbródek pod oknem.
Wygląda jakby pozowała do obrazu, chociaż siedzi sama w pokoju.
Patrzy w okno i wzdycha.
Napadło ją na małe résumé.
I tak ogląda i patrzy się przez to okno...
Wdała się w romans. Ze starszym mężczyzną, w dodatku żonatym.
Wdała się w niego z czystej nudy i braku uniesień w swoim życiu.
Nie sądziła jednak, że jej kochanek nie wejdzie w schemat. I zamiast wracać grzecznie na kolację do żony i dzieci - postanowi porzucić to wszystko, aby być z nią, wielbić jej boską powłokę i piękną duszę.
Jednakże jej nie było to do szczęścia potrzebne.
Traktowała to raczej jako coś ożywczego, niezobowiązującego.
Jak wytłumaczyć człowiekowi zaślepionemu jakimś dziwnym zlepkiem emocji, że to co widzi to tylko pryzmat, że tak nie wygląda rzeczywistość?
Jak budzić go z cudownego snu, który nigdy wcześniej i później mu się nie przyśni?
To nieludzkie zostawić go z tym wszystkim. Chociaż gdyby sytuacja wyglądałaby sztampowo - on nie miałby żadnych skrupułów. On byłby nawet rzeczywiście do tego zdolny.
W zasadzie ten pryzmat ulepiony jest z jego egoizmu, skupienia na własnym odczuwaniu.
- Gdyby chociaż przez chwilę posłuchał mojego głosu naprawdę, a nie tak jak chce go usłyszeć, nie musiałabym teraz dumać nad tym wszystkim... - pomyslała.
Pobiła się jeszcze chwilę ze swoimi myślami i postanowiła, że życie w jego fikcji nie ma sensu.
Zebrała swoje walizki stojące u jej stóp w pokoju, które wynajmowali i odeszła bez słowa, w kopercie pozostawiając jedynie kilka banknotów.
Dziewczyna z długim blond warkoczem przerzuconym przez lewe ramię siedzi podpierając podbródek pod oknem.
Wygląda jakby pozowała do obrazu, chociaż siedzi sama w pokoju.
Patrzy w okno i wzdycha.
Napadło ją na małe résumé.
I tak ogląda i patrzy się przez to okno...
Wdała się w romans. Ze starszym mężczyzną, w dodatku żonatym.
Wdała się w niego z czystej nudy i braku uniesień w swoim życiu.
Nie sądziła jednak, że jej kochanek nie wejdzie w schemat. I zamiast wracać grzecznie na kolację do żony i dzieci - postanowi porzucić to wszystko, aby być z nią, wielbić jej boską powłokę i piękną duszę.
Jednakże jej nie było to do szczęścia potrzebne.
Traktowała to raczej jako coś ożywczego, niezobowiązującego.
Jak wytłumaczyć człowiekowi zaślepionemu jakimś dziwnym zlepkiem emocji, że to co widzi to tylko pryzmat, że tak nie wygląda rzeczywistość?
Jak budzić go z cudownego snu, który nigdy wcześniej i później mu się nie przyśni?
To nieludzkie zostawić go z tym wszystkim. Chociaż gdyby sytuacja wyglądałaby sztampowo - on nie miałby żadnych skrupułów. On byłby nawet rzeczywiście do tego zdolny.
W zasadzie ten pryzmat ulepiony jest z jego egoizmu, skupienia na własnym odczuwaniu.
- Gdyby chociaż przez chwilę posłuchał mojego głosu naprawdę, a nie tak jak chce go usłyszeć, nie musiałabym teraz dumać nad tym wszystkim... - pomyslała.
Pobiła się jeszcze chwilę ze swoimi myślami i postanowiła, że życie w jego fikcji nie ma sensu.
Zebrała swoje walizki stojące u jej stóp w pokoju, które wynajmowali i odeszła bez słowa, w kopercie pozostawiając jedynie kilka banknotów.
Komentarze
Prześlij komentarz