Świat. Dni przemijają jeden, za drugim rozpoczynając się leniwie za pięć dwunasta parą unoszącą się nad gorącą kawą i dymem z papierosa – nic nieznaczącego, a jednak dającego jakąś nić subtelności, wsłuchania się w ten świat. Znów poranny zgiełk, jak każdego dnia wkrada się wraz z wilgotnym powietrzem przez uchylone okno. Auta policyjne i szkół jazdy defilują niezachwianie i mechanicznie. Dzień wymaga poukładania siebie, jak ludzika z klocków Lego: kąpiel, suszenie włosów, nałożenie na swoją ziemską powłokę świe ż ych ubrań, umalowanie się lub ogolenie (w zależności od dominujących hormonów). To wszystko po to, aby być tarczą lub mieczem wobec świata i rozlicznych sytuacji, jakie mają na nas czekając na zewnątrz. Kompletujemy się w tym porannym rytuale, rozgrzewamy niejako. Dzień wymaga od nas o wiele więcej, niż noc.
Łódzki spleen działa (z przerwami) od 2013 roku. To miejsce gdzie spotkacie się z mrożkowsko-kafkowskim nastrojem. Silne nawiązania do nastrojowości Łodzi wpływają na przedstawiane obrazy i sytuacje.