Ruda blondynka leży w łóżku. Ma migrenę i już słyszy preludium depresji, którego dawno nie słyszała.
Przespała cały dzień. Nie zrobiła nic pozytywnego, ani negatywnego. W przerwach między snami oglądała w dużej ilości seriale, których scenariusze były jej zupełnie obojętne.
W przebłyskach formułowała już tekst o swojej wyimaginowanej śmierci.
Telefon jednak zadzwonił (nie jak w filmach o samobójcach) i wykopała siebie z domu.
Po pierwszych krokach uznała, że jest lepiej, że tego było jej trzeba.
U przyjaciół musiała się zmierzyć z rzeczywistością i swoimi słabościami.
Nikt jej chyba nie podejrzewał, że jest tak silna i wie czego nie powinna.
Poczuła się jak ptak z urwanym skrzydłem, bo nie może kochać.
Jednakże, gdy zamknęła za sobą drzwi zrozumiała swoją siłę.
Nie musi kochać na siłę. Na rozum też nie. Mało tego... jej się nie chce.
Nie może zamykać się w domu.
Tylko konfrontacje z innymi generują siłę, są wodą na ten młyn diabelski, który roi się w głowie.
Pijana i cuchnąca tytoniem wróciła do domu, ale wygrała z największą używką. Smutna i szczęśliwa.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzparagi są przereklamowane i niesmaczne !
OdpowiedzUsuńZaś Ruda Blondyna leży w łóżku i z lekka histeryzuje. A nawet nie z lekka; bardziej, niż należy.
Rację ma tylko w tym, no, może nie tylko a przede wszystkim, że nie może zamykac się w domu ..... musi iść z życiem, z prądem czy pod prąd, wszystko jedno. Ale nie na siłę. Sama musi tę swoją rzeczywistość stworzyć pamiętając, że nie wolno ulegać innym wyłącznie dlatego, iż wydaje się (zwłaszcza tym szparagom), że tak należy ..... ;)