Gniew.
Moglibyście to chociaż zrobić w białych rękawiczkach, językiem dyplomacji.
Wtedy zdobylibyście moje uznanie.
Teraz prowadzicie do tego, że zapytam was po fali krzyku, czy to wszystko; po czym wyjdę. Nie bawi mnie bycie wdeptywanym w ziemię.
Człowiek powinien umieć radzić sobie ze swoimi emocjami, zachować twarz, nie zaś obnażać mięsożerne bydlę, które potrzebuje ofiar, aby utulić swe lęki i frustracje w strumieniach bulgoczącej krwi i spazmatycznym drżeniu ofiary.
To uwłacza człowieczeństwu.
Nikt zapewne z was mając sraczkę, nie zrobiłby jej na środku skrzyżowania, aby obnażyć toczącą wasze flaki destrukcję.
Czemu więc robicie to z własnymi emocjami? Czemu obsrywacie wszystko naokoło i uważacie, że jesteście panami świata?
Czy nie słyszycie w każdej wykrzyczanej przez was sylabie słabości, miernoty i rozpaczliwego błagania o pomoc? Wasz krzyk, jak głośny i obelżywy by nie był - nie jest per saldo narzędziem terroru. To zwykła obrona przez atak. Krzyczycie na siebie samych i do siebie. Równie dobrze mogę stać tyłem. Nie obchodzicie mnie, jako posrańcy-pomazańcy, którzy dają sobie prawo do wyżywania się na innych.
Interesujecie mnie tylko i aż, jako ludzie z twarzą, i otwartymi dłońmi.
Więc nie róbcie z siebie pośmiewiska i ofiar własnej miernoty, bo to boli. Staram się to ignorować, ale to doprawdy boli.
Dopiero co czytaliśmy parę świetnych i bardzo trafnych opowiadań .... a tu .... CÓŻ ZA ZGRZYT !!!
OdpowiedzUsuńMoże to i dobre, może nawet prawdziwe; co więcej - zbyt prawdziwe. Ale w tym miejscu wkomponowane ? Niekoniecznie ....
Pozdrawiam,
Atos
It is a very strong story, or more than that - a statement, full of frustration. I think, Rudolphina, you wrote this as a very private satement.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Helenka