Poczucie indywidualizmu w życiu człowieka jest okrutnie złudne.
Patrząc na twarze wszystkich poznanych i nieznanych osób widzimy czasem coś, co wydaje nam się znajome. Czasem nas to przeraża, a czasem ujmuje. Zależnie od doświadczeń, które stają się archetypiczną skamieliną.
Patrzę ci w oczy i widzę twoją przeszłość inkarnacji. Pewne gesty wydają mi się znajome, niektóre całkiem innowacyjne... no bo jesteś odrębny.
Jednak w ostatecznym rozrachunku stajesz się zlepkiem swoich poprzednich inkarnacji.
Znam wszystkie inkarnacje, ale nie mogę o nich powiedzieć. Nie mogę być zbyt dosadna, bo nie można. Bo to spłaszcza wszystko.
Widziałam kiedyś te same oczy w innych oczodołach i te same słowa w innych ustach.
Niestety.
Powielamy siebie, inni się powielają, relacje i uczucia między nami również.
Kochamy, nienawidzimy, drżymy o kogoś, jesteśmy zazdrośni - WIELOKROTNIE.
Za każdym razem kogoś innego obdarzamy tym arsenałem uczuć.
Można mieć wiele kochanek i można mieć wiele matek, ale zawsze w pewnym, nawet mikroskopijnym ułamku coś powielimy.
Wpadamy w rytm, wpadamy w procedurę dzięki której krzyk kolejnego despoty wyda nam się bezgłośny, a kolejny spazm rozkoszy rozszerzy tę samą galaktykę.
To nie nasza wina i tylko trochę nasza zasługa.
To takie bezpieczne i takie przerażające.
To jak z jadą pociągiem, kiedy każdy peron wydaje się podobnie znajomy i podobnie tajemniczy, ale wysiadając na nim zawsze trafisz bezbłędnie do najbliższego baru.
Jest tylko jedna niewiadoma - własne inkarnacje.
Jest ich mnogość. Nie masz tylu przyjaciół, ile własnych pierwiastków w innych ludziach, w życiu swych przyjaciół, kochanków, rodziny.
Tylko czasem ktoś złapie cię za ramię na ulicy i wypowie nie twoje imię z uśmiechem, myśląc że jest to ktoś znajomy, albo przyrówna do swojej matki. To prawdziwe święto, że możesz skonfrontować się z własną inkarnacją, ale możesz nie znaleźć nic znajomego.
JESTEŚMY ZWIELOKROTNIENIEM cech, które łączą się w różne konfiguracje.
Tylko na tym polega nasza indywidualność.
Tylko na tym.
Tylko i aż.
Świetny tekst, rzekłbym filozoficzny test osobowościowy. Odbiór i interpretacja dla każdego całkiem różną będzie, ale "myśl przewodnia dzieła" jest uniwersalną .... a proboszcz i tak Cię, Rudolfino, wyklnie z ambony, ale to mały pryszczyk jakby. A może nawet i ekskomunikacja ..... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ciągnij tak dalej,
Atos
Dzięki Kochany!
OdpowiedzUsuńProszzzzzzzzzz :)
OdpowiedzUsuńSługa,
Atos