Dostałam od administratorki trutkę na myszy.
Długo międliłam trutkę w dłoniach rozmawiając i żartując z panią zza burka . W pewnym momencie odczułam, że pieką mnie dłonie.Jednak dzierżenie trucizny (chociażby dla biednych, śmierdzących i tupiących myszek) jest ciężkim dla psychiki brzemieniem. Zajrzałam do środka. O dziwo zobaczyłam tam płatki owsiane zabarwione na różowo. Cóż za słodka trucizna! Rody królewskie mogłyby się uczyć, gdyby nie to że wymarły z tych samych (albo naturalnych) powodów.
Dlaczego nikt nie nakręcił filmu, w którym bohater otruł swoją żonę dosypując jej do porannego musli trutki na myszy???
Przecież to byłoby tak pięknie groteskowe!
Zamiast krwi, strzelanin, gwałtów, nożowników, snajperów i innych pożal się boże killerów.
Piękny letni poranek.
Córka wsypuje wszystkim do owsianki trutkę. Truje ich i ucieka z domu, jako zbrodniarka, czy też wyzwolona z brzemienia toksycznej rodziny!
Czemu nikt na to nie wpadł???
Albo samotny pijak w agonii widzi przysłowiowe białe myszki i chce je otruć. Wyjmuje z szafki trutkę i rozsypuje ją po całym mieszkaniu, a myszy nie znikają, wręcz przeciwnie! Jest ich coraz więcej! Biedak prześladowany przez białe gryzonie truje się zam. Na koniec przy jego zwłokach widzimy jedną białą myszkę, która się przemyka i zjada okruszki z talerza.
Czemuż nikt na to nie wpadł!
Wszyscy mówią, że już wszystko zostało wymyślone. Otóż nie! Nie poznali się wystarczająco na grotesce!
Groteska jest niczym czarna dziura, której nie da się przejrzeć na wylot! Nie posiada granic, jest niezamierzona. Sztuka ma przyszłość! Tylko wszyscy twórcy to ludzie bez przyszłości.
Dla przykładu - ja. Cóż ja mogę biedny żuczek. Sztuka offowa i tak nie ma racji bytu. Ci wszyscy, co "bywają" i tak się tym zazwyczaj nie interesują. Przychodzą na odczyty pouśmiechają się cynicznie i idą się napić.
Pisać dla krytyków???
To nie na moje siły i nerwy. Każdy twórca, czy "paratwórca" chciałby poczuć satysfakcję. Nie tylko z samego procesu tworzenia, wymyślania, czy jak chcemy to sobie nazwać.
Tworzy dla ludzi. A jak tu tworzyć?
Minęły czasy, gdy ludzie elit byli bożyszczami, o autorytetach nie wspominając.
Dziś co najwyżej możesz być "autyrotetem" wykreowanym na potrzebę chwili.
Oczywiście! Bywają i tacy! I nawet bywają porywający.
Ja jednak za dużo przeżyłam za dużo rozczarowań na tym artystycznym polu, żeby kolejny raz się denerwować, ogryzać paznokcie, pić, palić skręty z mięty itp.
Bóg ponoć daje ten swój pierwiastek nam i mamy sobie nim gospodarować wedle uznania.
Rzadko rozdaje pierwiastki promieniotwórcze.
Mnie chyba w zamyśle dał aluminium. Bo lekkie i plastyczne, ale dziś już niewiele warte. Dziś już tylko moja Babcia jada aluminiową łyżką i ludzie w barach mlecznych wdychają nad takimi łyżkami ... Nikt więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz