Ostatnio dużo pisałam o
śmierci.
A dziś mnie dopadła w sposób dziwaczny i nieprzewidziany - jak to śmierć.
Baudelaire mógłby się uśmiać, bo z mojego dzisiejszego obiadu, którym zostałam uraczona - wyskoczył biały czerw toczący PADLINĘ.
Tąpnęło mną. Nie spodziewałam się, chociaż droga mięsa z rzeźni na mój talerz rzeczywiście była dość długa.
Śmierć uśmiechnęła się do mnie czarną kropeczką z niby-głowy białego robala, wijącego się w szatańskim tańcu rozpusty.
To memento. Dziś on jest na moim talerzu, jutro ja będę na jego.
A dziś mnie dopadła w sposób dziwaczny i nieprzewidziany - jak to śmierć.
Baudelaire mógłby się uśmiać, bo z mojego dzisiejszego obiadu, którym zostałam uraczona - wyskoczył biały czerw toczący PADLINĘ.
Tąpnęło mną. Nie spodziewałam się, chociaż droga mięsa z rzeźni na mój talerz rzeczywiście była dość długa.
Śmierć uśmiechnęła się do mnie czarną kropeczką z niby-głowy białego robala, wijącego się w szatańskim tańcu rozpusty.
To memento. Dziś on jest na moim talerzu, jutro ja będę na jego.
Komentarze
Prześlij komentarz