Trzy kobiety. Trzy inne
roczniki. Zbliżone pokolenia.
Różne procenty i również różne roczniki, kłęby dymu i przystawki smakowite - nad tym wszystkim MIŁOŚĆ.
Miłość wielka, bezgraniczna, straszna, jak czarna dziura. Żywioł nie do opanowania. I kobiecość w tym wszystkim również podawana w procentach i popijana procentami. Fruwające staniki argumentów: z prawą i lewą półkulą. Z jednej strony rodzinne, stateczne życie - z drugiej żywioł namiętności i uległości wobec przyjemności, serwowanych przez Matkę Ziemię.
I zdrowy rozsądek.
A może on nie jest zdrowy? Może jest wyrachowany? Może oportunistyczny? Może miłość objawia się brakiem wszystkiego, oprócz nadmiaru kochanej osoby? Może na odwrót?
A może ta miłość to jakiś mit, stworzony przez histerycznych romantyków? Może jest tylko pożądanie, któremu nadajemy taki honorowy i idiotyczny wymiar?
A może miłość jest czymś innym? Może jest przyjaźnią i przywiązaniem między kochankami, trwającymi w długiej czasowo zażyłości?
Hm... Albo miłość jest inna dla każdego człowieka?
Koszmar jednym słowem.
Z kobiecością jest podobnie.
Najlepiej jest po prostu być hedonistą. Przynajmniej się nie męczymy i pochłaniamy przyjemności.
Ale potem popadamy w apatię....
Ludzkość zidiociała.
Wszystkiemu nadajemy sens, którego może nie być. Jakbyśmy się zdystansowali, to może nawet czytanie i pisanie też nie mają żadnego istotnego sensu? Może rozwiązujemy, jako ludzkość jedynie krzyżówkę dla zabicia czasu, aż on zabije nas.
Różne procenty i również różne roczniki, kłęby dymu i przystawki smakowite - nad tym wszystkim MIŁOŚĆ.
Miłość wielka, bezgraniczna, straszna, jak czarna dziura. Żywioł nie do opanowania. I kobiecość w tym wszystkim również podawana w procentach i popijana procentami. Fruwające staniki argumentów: z prawą i lewą półkulą. Z jednej strony rodzinne, stateczne życie - z drugiej żywioł namiętności i uległości wobec przyjemności, serwowanych przez Matkę Ziemię.
I zdrowy rozsądek.
A może on nie jest zdrowy? Może jest wyrachowany? Może oportunistyczny? Może miłość objawia się brakiem wszystkiego, oprócz nadmiaru kochanej osoby? Może na odwrót?
A może ta miłość to jakiś mit, stworzony przez histerycznych romantyków? Może jest tylko pożądanie, któremu nadajemy taki honorowy i idiotyczny wymiar?
A może miłość jest czymś innym? Może jest przyjaźnią i przywiązaniem między kochankami, trwającymi w długiej czasowo zażyłości?
Hm... Albo miłość jest inna dla każdego człowieka?
Koszmar jednym słowem.
Z kobiecością jest podobnie.
Najlepiej jest po prostu być hedonistą. Przynajmniej się nie męczymy i pochłaniamy przyjemności.
Ale potem popadamy w apatię....
Ludzkość zidiociała.
Wszystkiemu nadajemy sens, którego może nie być. Jakbyśmy się zdystansowali, to może nawet czytanie i pisanie też nie mają żadnego istotnego sensu? Może rozwiązujemy, jako ludzkość jedynie krzyżówkę dla zabicia czasu, aż on zabije nas.
Komentarze
Prześlij komentarz