Zabiegana, po całym dniu zawalonym hałdami prac właściwych i pozornych, stanęłam na przystanku tramwajowym, aby udać się na kolejne zajęcia, które nie mogą odbyć się beze mnie.
Kątem oka obserwowałam pewnego obdartusa, snującego się w jakieś bezkształtnej garderobie o nieokreślonym kolorze i czapce-skarpecie, która zdecydowanie była czarna i ułożona w taki śmieszny stojący koguci grzebień na czubku głowy.
Człowiek ten był wątłej postury, wydawał się pogodny, choć lekko rozchwiany emocjonalnie. Usiadł pod wiatą przystanku. Z początku trzymał ręce w kieszeniach, jednakże przyglądając się swoim butom - wyciągnął prawą dłoń i wyprostował zmarznięty palec wskazujący, w celu czyszczenia obuwia. Po zakończeniu tej czynności dłoń wyciera w spodnie, które są sobie równe jeżeli chodzi o stężenie brudu na nich.
Przez cały czas przyglądałam się temu mężczyźnie, jak powoli wykonuje cały ten zabieg.
Wydawało mi się to bezsensowne.
Dopiero po pewnym czasie doszłam do wniosku, że ten człowiek, w ten sposób walczy o swoją godność.
Godność bycia człowiekiem.
Kątem oka obserwowałam pewnego obdartusa, snującego się w jakieś bezkształtnej garderobie o nieokreślonym kolorze i czapce-skarpecie, która zdecydowanie była czarna i ułożona w taki śmieszny stojący koguci grzebień na czubku głowy.
Człowiek ten był wątłej postury, wydawał się pogodny, choć lekko rozchwiany emocjonalnie. Usiadł pod wiatą przystanku. Z początku trzymał ręce w kieszeniach, jednakże przyglądając się swoim butom - wyciągnął prawą dłoń i wyprostował zmarznięty palec wskazujący, w celu czyszczenia obuwia. Po zakończeniu tej czynności dłoń wyciera w spodnie, które są sobie równe jeżeli chodzi o stężenie brudu na nich.
Przez cały czas przyglądałam się temu mężczyźnie, jak powoli wykonuje cały ten zabieg.
Wydawało mi się to bezsensowne.
Dopiero po pewnym czasie doszłam do wniosku, że ten człowiek, w ten sposób walczy o swoją godność.
Godność bycia człowiekiem.
autor nieznany (mi) |
Komentarze
Prześlij komentarz