Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

O tym, jak Rudolphina raz poszła czytać do Teatru.

Sobotni poranek. Powietrze rześkie, słońce przyjemnie przygrzewa, stanowiąc idealną przeciwwagę dla porannego chłodu. Melancholia, uśmiech w kącikach ust i lekka niepewność. Dziś oto, w ten dzień wieszczący jesień, kiedy to w radiu coraz częściej pojawia się Grechuta, a za kilka tygodni Niemen wyśpiewa słowa, które otulają, jak miękki ciepły pled ("Mimozami jesień się zaczyna...") - mknie na spotkanie z ogromem wrażeń Rudolphina Sherman. Rudolphina... ach ta Rudolphina! Kimże ona jest... w sumie nikt zbytnio nie wie. Imię takie dziwne... nazwisko też jakieś takie toporne, jak nazwa czołgu całkiem. Aktorka teatrów offowych, blogerka... brzmi dumnie, niszowo, zagadkowo. Wielekroć patrzymy na ludzi, którzy pojawiają się, występują, działają, jak na ludzi odrealnionych, którzy nie kupują majtek w hipermarkecie i nie jadają parówek. Patrzymy na nich z podziwem, szacunkiem, czasem zazdrością. Tak właśnie Rudolphina patrzyła na wszystkich tych, których spotkała w teatrze i stanęł