Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Dywagacje na tle dziwnie niespokojnego księżyca.

Świetlista, piękna noc. Cykady podniecone ciepłem buszują wśród gąszczu. Księżyc kołysze się w mojej głowie, jak na szalonym młynie. Reszta świata wykazuje spokój, nadzwyczajny wręcz.  Obrysy mebli stoją spokojnie, jak drzewa którymi niegdyś były. Lampa z papierowym abażurem lekko tańczy w ciepłym wietrze nocy, który wkradł się bezwstydnie jak moja nagość. Kran kapie do taktu marsza... może u sąsiada kapie. W tych domach z betonu to całkiem możliwe... Nie śpię. Mogę. Zapadłam się w nicości. Nie muszę wstawać, nie muszę spać.  Leżę. Jak w dzieciństwie - z sufitu, na którym rozlewały się bohomazy świateł przejeżdżających samochodów czytam bajki. Trochę czuję się teraz dzieckiem na sielankowych wakacjach. Objęta pledem ze spokoju. A jednak.... A jednak nawet w tym dziecięcym spokoju brzmi jakaś nuta dorosłości... Nie. To nie dorosłość. To raczej późniejsze doświadczenie. Takie, które daje szerszy obraz - miara doświadczeń, która uczy czytać z powietrza. A po

Taniec nad przepaścią.

Bałuty, te co zwykle. Sparzone spiekotą dnia, tulą ciepłem i owiewają wilgocią parku. Znów wchodzisz w nie, żeby poczuć, co naprawdę czujesz. Konfrontujesz się z wielkim potworem, który wyziera z każdej chwili spokoju, jak krwawe memento. Furia, Harpia, Hydra. Cisza. Szelest śmieci przesuwanych wiatrem po trotuarze. I TY. Z betonową paniką ze wszystkiego, co nazwane i nienazwane. To ten sam "rzeczy niepokój", który opisał niegdyś poeta Baczyński w swych młodych cieniach. I ten sam niepokój, który opisał Baudelaire lękający się otchłani.  Lęk jest nieodzowny. Lęk powoduje ucieczkę u niewprawnych. U wytrawnych graczy rodzi się delikatnie lodowatym szumem pośród ogólnego spokoju. Aby rozlać się po zwojach myśli, zdominować je, oblepić i posiąść je wszystkie. Nawet te z pozoru sielankowe. Wytrawni gracze znają już to i obserwują, jak wielokrotnie oglądane samobójstwo. Nie uciekają. Obserwują i pozwalają szumowi podejść jak najbliżej, żeby spojrzał głęboko w oczy.