Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

Zagadka cz. 2

Kolejny wieczór minął tak samo, jak poprzedni - znów tam poszła.   Wczuła się w swoją rolę. Dziwiło ją to nawet, że nikt się nie zorientował, że nie jest tu zatrudniona. Muzyka znów sączyła się leniwie z gramofonu. Usiadła w jednej z lóż, uprzednio lawirując nieco w poszukiwaniu wolnej. Była już trochę zmęczona. Przychodziła tu już od tygodnia. Polubiła jednak whisky , którą piła rozglądając się po swojej loży. Tym razem trafiła jej się jakaś większą. Wkoło widniały portrety kobiet w erotycznej ekstazie: na koniu, na delfinie, na byku - takie kiczowate porno, usiłujące nawiązywać do mitologii greckiej. Odpaliła sobie papierosa i chodziła wzdłuż tej "komnaty uciech". Bawiło ją to nawet. W pewnym momencie usłyszała zgiełk - pijane kobiece i męskie śmiechy. Zbliżały się. Cała ta hałastra wlazła do loży, w której była. W ostatniej chwili schowała się za czerwoną, aksamitną kotarą. W ostatniej też chwili udało jej się zgasić papierosa, nie podpalając niczego. Gromada lud

Łódź nocą

Noc. Brudny, kulawy kot, ze zmierzwioną sierścią, podskakuje wzdłuż muru. Cichnący zgiełk uliczny daje do zrozumienia, że jest już późno. Idę obok tego kota i mam wrażenie, że to moje odbicie. Kot przystanął. Spojrzał na mnie swymi zamglonymi ślipkami, miauknął przeraźliwie i padł.

Z kroniki naszego chóru...

Od kilku dni męczył mnie przeraźliwy spleen. Poczucie, że jest lepiej, niż rok temu, ale to mnie nie cieszy. Irytowało mnie to tak, jakby moje nogi ugrzęzły w schnącej betonowej wylewce - uniemożliwiając jakikolwiek manewr. Właśnie! Widok Powstania Warszawskiego we własnej kuchni, przy porannej kawie bardzo osłabia. Słowem: spleen i głębokie poczucie indolencji wszystkiego i wszystkich. No i do tego ten wyjazd do Warszawy... byłam - lekko mówiąc - sceptycznie nastawiona do eskapady poza Łódź, pozostawienia kota... miałam chęć kupić sobie karton wina i wlewać je w siebie pod różnym kątem nachylenia w zależności od ułożenia mego przełyku na kanapie. Nieubłaganie nadeszła jednak sobota. Kręcąc nosem zebrałam się w sobie, aby się na biegu wyprawić w tę podróż. Wraz z wiatrem wiejącym w kabriolecie, którym udaliśmy się - irytacja i zwątpienie w sens eskapady - ulotniły się. Nadeszły chwile pracy zespołowej, która poszła nam nie najgorzej. Chwile napięcia i emocji. Udało się nam nawet po

Zagadka cz.1

Aksamitna, przytulna przestrzeń rozpościerająca się ciepłą, lekko zgaszoną czerwienią kanap i ścian, w które zapada się wzrok, a wraz z wchodzeniem w głąb, ciało. Przenikające się wonie drogiego tytoniu i jeszcze droższych perfum. Wilgoć bijąca z ludzkich ciał, lekki, lecz nieuciążliwy zaduch zawisł w tym interesującym salonie. Panował tu dziwny półmrok. Oczy, nieprzyzwyczajone do niego w środku słonecznego dnia, miały duży problem, aby dostrzec detale. Widać   było jedynie jakieś wężowisko ludzi, poruszające się   w   powolnym, lekko drapieżnym tempie. Gdzieś z kąta sączyła się muzyka z gramofonu, w którą wplatały się , co jakiś czas kobiece śmiechy i ogólne szepty... Wkradła się tam zupełnie bezczelnie i niepostrzeżenie. Wzięto ją zapewne za jedną z pracownic tego wysmakowanego salonu. Była młoda, o kształtach kobiecych. Ubrana w czerwoną, obcisłą sukienkę, czarne rękawiczki, czarne pończochy z idealnie prostym szwem z tyłu. Szła z gracją i pewnością siebie. Usiadła na jed

Rozmowy do kwadratu przy prostokątnym stole

Trzy kobiety. Trzy inne roczniki. Zbliżone pokolenia. Różne procenty i również różne roczniki, kłęby dymu i przystawki smakowite - nad tym wszystkim MIŁOŚĆ. Miłość wielka, bezgraniczna, straszna, jak czarna dziura. Żywioł nie do opanowania. I kobiecość w tym wszystkim również podawana w procentach i popijana procentami. Fruwające staniki argumentów: z prawą i lewą półkulą. Z jednej strony rodzinne, stateczne życie - z drugiej żywioł namiętności i uległości wobec przyjemności, serwowanych przez Matkę Ziemię. I zdrowy rozsądek. A może on nie jest zdrowy? Może jest wyrachowany? Może oportunistyczny? Może miłość objawia się brakiem wszystkiego, oprócz nadmiaru kochanej osoby? Może na odwrót? A może ta miłość to jakiś mit, stworzony przez histerycznych romantyków? Może jest tylko pożądanie, któremu nadajemy taki honorowy i idiotyczny wymiar? A może miłość jest czymś innym? Może jest przyjaźnią i przywiązaniem między kochankami, trwającymi w długiej czasowo zażyłości? Hm... Albo m

Spleen a polityka związana z demografią...

Czasem doznaję iluminacji, jakowegoś niebywałego przebłysku geniuszu, czegoś co pobożni chrześcijanie nazywają natchnieniem przez Świętego Ducha. Na mnie taka łaska spływa czasem rano - na kacu, po wypiciu odpowiedniej ilości alkoholu (nie za dużej, ale także nie za małej). Tak też zdarzyło się na początku zeszłego tygodnia, gdy to leżąc w łóżku - zaczęłam się przejmować demografią w naszym kraju. Jak wiadomo - starców przybywa, dzieci na ulicach wracające ze szkoły - wydają się czymś niezwykłym. Kobiety w ciąży traktuję niemal jak relikty. I tu z odsieczą przyszedł mi pewien pomysł. Nie od dziś wiadomo, że kobiety i mężczyźni nie dogadują się. Większość dzieci żyje w rozbitych rodzinach (w tym ja sama i nie uważam tego za coś traumatycznego ), są kobiety które chciałyby mieć dzieci i to nawet kilkoro, ale nie chcą się wkopać, bo niczego w życiu pewnym być nie można a zwłaszcza miłości ze strony ukochanego... Problem jest. Ale! Jakby tak wszyscy rozwodnicy i single płacili coś w r

Co powie Hella? - czyli luźne dywagacje o życiu i jego przejawach...

Czasem się zastanawiam nad tym co powiedziałaby mi Hella, gdyby miała możliwość zwerbalizowania swoich reakcji, przeżyć i innych wycieków życia wewnętrznego każdego rozumnego kotka. Co sobie myśli, gdy mam kolejne napady euforycznego szaleństwa, kiedy podjadam z lodówki, albo dyskutuję z przyjaciółkami o mężczyznach. Zadaje się, że raczej jest wspierająca i ufająca w moją inteligencję. Być może ma szaleństwo wpisane w genach, jak ja. Nawet stosunek miłości do wredoty ma podobny: jak ma ochotę przychodzi i się łasi - jak ją zirytuję nieposprzątaną kuwetą - sika mi na skórzaną kanapę na mych oczach. Również mam czasem ochotę nasikać słownie na ludzi, którzy mnie nie szanują, albo pomijają lecz nie czynię tego z powodu dobrego wychowania. Lubi ukazywać przede mną swoją siłę - podciągając się na moim fotelu, zaczepiać mnie wtedy, gdy ma ochotę na zabawę... Patrząc na Hellę cały czas uczę się kontaktów z ludźmi. Tego, że nie należy być nachalnym, dawać drugiemu bytowi przestrzeń, że na