Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2013

Z cyklu marzyciel - rozważający hedonista.

Nachodzą mnie czasem takie chwile, że nawet jak nie leżę na łące, to tak samo oddycham jakbym to robiła. . .  Dziś jest właśnie taki dzień. Wiosna wdziera się do mojego ciała i umysłu wraz z wdychanym przez nos powietrzem. To powietrze jest słodkie, lekkie, pieszczące moją duszę. Czuję się lekko, jak piórko i kumuluje się we mnie energia, jak w pąku przed rozwinięciem.  Nadeszła w moim życiu wiosna. Nie ma to związku z jakimś burzliwym romansem i może dlatego jest to uczucie jeszcze piękniejsze, bo cieszy mnie samo z siebie i być może tylko ja to tak czuję i nikt inny. Nadchodzą piękne dni. Dni wypełnione Słońcem. Widnokrąg usłany zielenią... spotkania na Łonie Abrahama i menadyczne tańce. Wypady do zoo, rozważania przy torach kolejowych z piwem, zamyślanie na Patriarszych Prudach, szalone tańce po ranek, spacery boso, w deszczu, z pieśnią na ustach. To wszystko powróci. Powróci i znów napełni mnie radością, młodzieńczym szaleństwem. Świat jest wtedy tak piękny, że nie chce s

Podróże

Bagiński "Sztuka spadania" Podróże bywają kształcące... i kształtujące np. kształtujące charakter. Jako przykład mogę podać pewną męską kreaturę, która przysiadła się do mnie na tzw. "chama", choć cały bus był niemal pusty.  Mam taki dziwny dar od sił nadprzyrodzonych, lub jak woli mówić ta druga część ludzkiej populacji - intuicję ( skutek dwóch tysięcy lat niemyślenia). Owa intuicja podpowiadała mi, że będą kłopoty. Na samym początku mój towarzysz podróży strasznie sapał, bo biegł za busem. Następnie inhalował swoje nozdrza dość głośno, by potem przystąpić do smarkania i ponownego sapania. Potem było osadzanie czterech liter na siedzeniu, co również było irytujące. Wtedy postanowiłam odizolować się w włączyć sobie muzykę w uszach. Poczułam wtedy ssanie w żołądku i pomyślałam, że jak wyjmie kanapkę to... Na dalszy rozwój wypadków nie trzeba było długo czekać! Mój współtowarzysz chyba czytał w moich myślach!!! Patrząc z uporem przez okno czułam atakującą

Z cyklu tramwajowego

Zdzisław Beksiński Dziś znów rano jechałam tramwajem... i tradycyjnie zadziwiłam się tą dziwną, śmierdzącą breją ludzką. Patrzę na nich, czuję ich niedomycie, widzę ich zaniedbanie. Czy to wynika jedynie z kwestii finansowych?A może raczej z kondycji psychicznej? Zadziwiające, jak człowiek na przestrzeni swojego życia z młodzieńczych wyżyn naiwności, szybko "przykleja" się do ziemi, by potem tylko ukonstytuować swoje pogodzenie ze swoją kondycją, a następnie już tylko zapaść się pod ziemię na zawsze. Chłodny, smutny, zamglony poranek i te kobiety powyżej 30tki zaniedbane, nieumalowane, źle uczesane, niedoprasowane... W zasadzie nie wiadomo, ile mogą mieć lat. Równie dobrze w dowodzie mogą mieć 35, jak i 50. Twarze tych kobiet są bez wyrazu. Co najwyżej oddają negatywne nastawienie. Realia nie są zachęcające do śpiewania i tańczenia. W ogóle nie są zachęcające. Czym niby miałaby się ekscytować kobiecina w okolicach 40/50tki, która ma średnie wykształcenie; trójkę
Wsi spokojna, wsi wesoła, Który głos twej chwale zdoła? Parę dni spędziłam ostatnio poza miastem, a ściślej mówiąc na wsi. Pragnę podzielić się z Wami zadziwieniem tą dziwną krainą, gdzie czas płynie inaczej, relacje międzypokoleniowe wyglądają budująco, wszystko jest równie proste, jak i skomplikowane... Byłam tam już dwa razy, za krótko niestety aby napisać coś na tyle głębokiego, na ile bym chciała. Jednakże podczas tych moich odwiedzin, zawsze poznaję coś nowego. Jestem w innym wymiarze.  W zasadzie nie jestem w stanie Wam napisać niczego, co byłoby subiektywne, ponieważ przeszłam do szpiku kości miastem, w którym się wychowałam i  którego realia dzierżę nieustannie.  Na wsi zadziwiają mnie jednak najbardziej kobiety. Z prostej i czysto prozaicznej przyczyny. Kobieta na wsi - to przede wszystkim oddana matka i  gospodyni. To ona zajmuje się swoją rodziną, która zazwyczaj nie jest trzyosobowa!!! Kobieta, jeśli nie pracuje - w zasadzie jest ciągle w domu, albo w gospodar
Patrzę na ludzkie twarze w tramwaju, w drodze... W zależności od twarzy obieram inny kąt analizy. Czasem próbuję zrekonstruować czyjąś twarz sprzed 20lat, czasem odwrotnie - jak będzie wyglądać za te parę lat; patrzę na młodą w twarz i zastanawiam się jak będzie wyglądała  z domieszką starczych niedoskonałości, pieczęcią życia odciśniętymi na obliczu. Czasem, zaś analizuję, czy ten ktoś może być dobry, zły, czy jest cholerykiem, albo jaki zawód wykonuje. Takie zwykłe ludzkie dywagacje. Kogo z nich mogłabym uczynić swoim bohaterem literackim??? Czy ja w ogóle mam świadomość, jak ważną kwestią jest intryga, główny bohater, plan główny, tło wydarzeń..... Otóż - NIE!!! Wydaje mi się to zupełnie dowolne. Każdy człowiek wiedzie ciekawe życie, bo inne niż moje. Ciekawe, co nie znaczy, że różowiutkie jak pachnący linią kosmetyków "Bambino" niemowlaczek. Przejeżdżam przez Bałuty do centrum i zadziwiam się - każdego dnia na nowo. Łatwiej tu pić, niż chodzić uśmiechniętą uka
Łódź... Łódź jest miastem godnym powieści. Ale czy miasto może być bohaterem literackim? Uosobienia, personifikacje... - to zbędne zabiegi w tym przypadku, bo tak naprawdę wszelkie nazwane miejsca stanowią ludzie. A Łódź i łodzianie - to jedno. Scenografia idealnie komponuje się z mieszkańcami. Równie dobrze jednak można byłoby pokusić się o finezję i akcję powieści umiejscowić w łódzkim zoo, jego mieszkańców obdarzyć mową. Bohaterami głównymi mogłyby być padające żyrafy - ludzie, którzy chcą spojrzeć z góry i wznieść się nieco ponad szarzyznę, aby się rozwijać, tworzyć, wybić się. Nie jest im to jednak dane, ponieważ są uwięzieni chęcią pozostania i zmagania się z tymi realiami, w wyniku czego padają jedne po drugich...
Walędrynki; Walęwtynki i Walentynki na ulicy... - czyli nowe świeckie tradycje i stare spostrzeżenia. Wczoraj, jak pamiętamy mieliśmy w kalendarzach odnotowane święto zakochanych. Święto o tyle potrzebne, że ożywia ruch na ulicach i daje pole do popisu wszelkiej (doprawdy!!!) maści gastronomii. W Łodzi, jak w Łodzi... wszystko wygląda inaczej! I to jest pocieszające. Oczywiście nie brakowało par ortodoksyjnie oddających się kiczowatemu świątku. Byli to zazwyczaj gimnazjaliści lub licealiści, którym udało się wyrwać spod domowej strzechy. Jednakże reszta z dużą dozą pomysłowości (mam tu również na myśli siebie) oddawała się swojemu wewnętrznemu szaleństwu, uwalniającemu się po różnych smacznych substancjach. Nie wnikając w szczegóły - wyszło jak zwykle stałe elementy gry zostały zachowane - jak zwykle kogoś upiłam i  wtaszczyłam do nocnego autobusu, skakałam po klombach (nie dewastując ich),  wypiłam z namaszczeniem w ważnym dla mnie miejscu rytualne piwo, po czym wróciłam do domu
"Starannie dobrane nieczystości." - czyli jak niektóre rzeczy i sprawy wyglądają po dłuższym czasie. "Pies i flakon" to jeden z poematów prozą Baudelaire'a, mówi on o panu i jego psie, oraz flakonie perfum. Pies, jako stworzenie tak przecież czułe na wonie zostaje niejako "zaproszony" do rozważań na temat gustów. Okazuje się, że pies nie docenia tych wytrawnych woni. Baudelaire pokazuje nam, że nie ma co walczyć z naturą. Puentuje to tak: " Tak więc nawet ty, niegodny towarzysz mego smutnego życia, przypominasz publiczność, którą próżno by kusić delikatnymi zapachami, przyprawiającymi ją tylko o rozdrażnienie; woli starannie dobrane nieczystości".  Czytając ten poemat przypomniały mi się moje ostatnie feryjne spotkania z przyjaciółmi, wspólne oglądanie wiadomości i programów publicystycznych. Powróciłam też do lat dzieciństwa, kiedy z Babcią uprawiałyśmy podobny maraton poprzez wszystkie dostępne dzienniki telewizyjne, obrady sejmu, deba

Spleen

Śniło mi się dziś, że rozmawiałam z moim ojcem i cięłam sobie na mojej desce do krojenia tępym nożykiem włosy... sen dziwny, wyrwany z jakiegokolwiek kontekstu. Zadziwiające, że niektórzy miewają koszmary, inni sny erotyczne, inni kolorowe, a ja takie w sepii, niewiele znaczące. Ale moje sny są takie jak miasto, w którym mieszkam, takie składające się ze skrzepów, strzępków, zrzynków...  w zasadzie czy istnieje cokolwiek co jest li jedynie całością??? Mogą być jedynie elementy zazębiające się lub ulegające rozpadowi całości. Dlatego ten świat jest tak interesujący, a sny tak frapujące.... Dobranoc!