Przejdź do głównej zawartości

"Starannie dobrane nieczystości."

- czyli jak niektóre rzeczy i sprawy wyglądają po dłuższym czasie.

"Pies i flakon" to jeden z poematów prozą Baudelaire'a, mówi on o panu i jego psie, oraz flakonie perfum. Pies, jako stworzenie tak przecież czułe na wonie zostaje niejako "zaproszony" do rozważań na temat gustów. Okazuje się, że pies nie docenia tych wytrawnych woni. Baudelaire pokazuje nam, że nie ma co walczyć z naturą. Puentuje to tak: " Tak więc nawet ty, niegodny towarzysz mego smutnego życia, przypominasz publiczność, którą próżno by kusić delikatnymi zapachami, przyprawiającymi ją tylko o rozdrażnienie; woli starannie dobrane nieczystości". 
Czytając ten poemat przypomniały mi się moje ostatnie feryjne spotkania z przyjaciółmi, wspólne oglądanie wiadomości i programów publicystycznych. Powróciłam też do lat dzieciństwa, kiedy z Babcią uprawiałyśmy podobny maraton poprzez wszystkie dostępne dzienniki telewizyjne, obrady sejmu, debaty itp. Wtedy, jako dziecku te wszystkie wynurzenia (z początku dość nużące, ale do wszystkiego człowiek się przyzwyczai) imponowały, zadziwiały błyskotliwością i natychmiastową reakcją w szermierce słownej różnych ważnych tego świata.
Teraz, po wielu latach nieoglądania telewizji - obserwuję szklany ekran z zadziwieniem. Jak to się dzieje, że wszystkie stacje od prawa do lewa są tak tendencyjne i tandetne? Jak to możliwe, że wszelkie szwy socjotechniczne widać tak otwarcie? Jak to możliwe, że politycy gubią się tak otwarcie we własnych sądach, motając się we własnych słowach??? 
Poczułam się niebywale dumna, że jednak to małe dziecko siedzące kiedyś na kanapie, teraz oglądając w zasadzie to samo, jako dorosły człowiek ocenia to inaczej. Zadziwia mnie jednak, to że w kraju, gdzie jest wysoki procent ludzi z wyższym wykształceniem telewizja i polityka o takim poziomie mają rację bytu. 
Nie wyraziłam zapewne niczego Wam nieznanego, ale tym bardziej jeszcze mnie to zadziwia, że wolimy oswojony odór "starannie dobranych nieczystości", od innych nie znanych nam, że kisimy się wciąż w tym samym, powodując naszą frustrację, poczucie totalnego niebytu w totalnym kryzysie.

Komentarze

  1. Ależ Rudolfino zacna,jakkolwiek masz trafność spostrzeżenia w stu dziesięciu procentach,tak dzieje się w każdym tzw 'demokratycznym' kraju ... bez wyjątków.Nie istnieje z resztą przecież prawda obiektywna,a reszta to marketing. Telewizja, wiadomości,dzienniki i inne programy za tzw "kouny" również takim marketingiem były,tyle,że w drugą stronę,ale tymi samymi metodami. W mediach nie zmienia się nic,w polityce również,dlatego właśnie jestem anarchistom.
    Pozdrawiam i życzę sukcesów,
    JA

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nieludzki spokój

Znowu jestem sama. W zasadzie nie jestem bardziej sama, niż wczoraj ani bardziej sama, niż jutro. Z tą samotnością jest trochę jak ze świadomością rzeczy, które są nabyte i mamy je niemal od zawsze - są tak codzienne że zapominamy o ich istnieniu. Łapiemy się na tym dopiero gdy ich zabraknie lub gdy napadnie nas melancholia. Wtedy dopiero zdajemy sobie sprawę ze swojego stanu posiadania. I to też raczej wybiórczo. Myśl ludzka jest niestety jak niesforny operator filmowy - chce nagrać dzieło sztuki a wychodzi mu chaotycznie nakręcony czeski film który stawa akcenty nie tam gdzie powinien. Można zatem sądzić, że dopadła mnie lekka melancholia i zaczęłam taksować siebie i swój żywot. No i poczułam się sama. Mało tego! Zdążyłam już nawet wpaść w panikę na ten temat. Poczuć powolne obumieranie czegoś w środku. Jakby w ekspresowym tempie usychało we mnie duże, liściaste drzewo. No ale w zasadzie czego tu się bać? Co tu przeżywać? Wzięłam ostatnio do ręki moją wagę strachów i lęków. Na...

Pociąg do spokoju

Obcość i wyobcowanie. Ulotność, przemijalność, bylejakość, nicość. Łzy same płyną po policzkach. Ręce opadają bezwładnie na kolana, a włosy zmierzwione są i wyblakłe. Takie uczucie ci towarzyszy, jak wtedy, kiedy byłeś małym chłopcem i wracałeś do domu z długiej podróży. Wszystko było niby znane i wiedziałeś gdzie co leży, ale jakieś takie obce, niepokojące i ty jakiś nieswój. Im jesteśmy starsi, tym chwilami jesteśmy coraz bardziej dziećmi. Czujemy to bezpieczeństwo, jakie dawało ciepło słońca i uśmiech najbliższych a zaraz potem poczucie przemijalności tej chwili, że to wszystko już nie wróci. Że możemy mieć inne szczęście, inną bliskość, ale każda przeminie i każda będzie coraz mniej intensywna w porównaniu do poprzedniej. Chwilami osuwasz się w dół, jakbyś zapadał w dziwny, smutny świat, gdzie jesteś nieswój i czujesz wszechobecną śmierć i przemijalność. I to poczucie abstrakcyjności życia: głupoty gonitwy i przeraźliwości ambicji. Pocierasz zimne dłonie o rozpalone łzami pol...

Topory i lustra.

Jestem na dachu. Jest ciepło i przytulnie. Widzę niebo. Widzę wiele jego najpiękniejszych osłon, które dane było mi zobaczyć w życiu. Nawet wtedy, gdy umierałam ze strachu. Głupiego, nieuzasadnionego strachu. Nieba przemieniają się nade mną, jak w fotoplastikonie. Pod każdym z tych niebios byłam kimś innym. Z dystansu czasu oceniam, że byłam szczęśliwą i zupełnie tego nieświadomą. Chciałam być szczuplejsza, bardziej kochana, inteligentniejsza, bardziej..., bardziej ... bardziej, niż jestem. Bo przecież trochę jestem. Nadal nie jestem bardzo , chociaż chciałabym. Łasi się do mnie jakieś stworzenie. Ono mnie bardzo , jak widać z zachowania. Ale czy to bardzo z jego strony nie jest tym, czym jest tylko dlatego, że nie ma skali porównawczej? Zawsze będzie ktoś bardziej i ktoś mniej . Tylko czasem zyskujemy w oczach innych... i chyba nigdy sprawiedliwie. Trzeba się z tym pogodzić. Ludzie to lustra, w których różne kontury się przeglądały - bardziej lub mniej nasycone różnymi barwami....