Z zatęchłych opowieści boya hotelowego z poprzedniego wieku, który chciał być w młodości autorem romansów...
- Kiedyś byłam piękną kobietą. Miałam dom, samochód i własne zdanie. Byłam pierwszą kobietą w swojej rodzinie, która powiedziała, że nie chce wychodzić za mąż z miłości, lecz dla pieniędzy. Miłość i młodość bowiem szybciej przemijają, niż dobrze zarządzany wdowi kapitał. Niestety owdowiałam zbyt późno, aby chociaż spróbować zboczyć z racjonalnie obranej drogi. Nigdy nie mogłam mimo to powiedzieć, że czułam się nieszczęśliwa. Zawsze bowiem wszystko miałam pod kontrolą - nawet kiedy mój małżonek narzekał na moje zachowanie lub krytykował moje decyzje w sposób wyszukanie brutalny. Nie kochałam go bowiem na tyle mocno, aby jego ołowiane westchnienie miało mnie zranić. Dzieci nie mieliśmy, psa również. W zasadzie siedzieliśmy na wsi, czytaliśmy, pisaliśmy, bywało że tańczyliśmy i upijaliśmy się. Dziwna z nas była para. Nasze szczęście wywodziło się ze spokoju. Nigdy nie wyznawaliśmy sobie miłości, jednakże docenialiśmy najdrobniejsze gesty, oddające admirację i przychylność dla ...