Przejdź do głównej zawartości

Luźne dywagacje postwakacyjne...

Po wyjeździe w góry, hucznie obchodzonych urodzinach (before party, właściwe party i 3 dni after party), totalnym zabieganiu dni kolejnych - wreszcie spojrzałam na Łódź. Dawnośmy sobie nie patrzyły w twarz... a tu takie intrygujące nowe bruzdy...
Miasto rozkopane (ale to już letni rytuał wielkomiejski), Piotrkowska jakkolwiek - pięknieje...
A ludzie? Jacyś tacy dziwni.
Młodzi kolorowi, weseli, cieszący się z życia, niczym skrzące się i mieniące kolorowe rybki ( w tym duże hordy głupików ) i starsi - rodzice nastoletnich dzieci, dziadkowie... - szary, niewyraźny plankton.
Piękno młodych kobiet, które ukwiecają miasto i kobiety, które jeszcze dekadę temu też je ukwiecały.
Częstokroć widać, że nadal się starają, ale mało której wychodzi to na dobre.
Te kontrasty wzbudziły we mnie dyskusję z samą sobą.
Ludzki los jest taki motyli.


Wiem, że to komunały wszystko ale czasem takie szersze otwarcie oczu doprowadza mnie do skrzyżowania zaskoczenia i później następującej konsternacji.
Chciałabym, żeby nic mnie już nie dziwiło, jednocześnie wiem jednak, że nudziłabym się strasznie.
Takie proste, znane każdemu z nas odczucia...
Pozdrawiam Was Czytelnicy i Czytelniczki.
Mam nadzieję, że moja wypowiedź Was nie odstraszyła.
Przyszła razą postaram się być bardziej twórcza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieludzki spokój

Znowu jestem sama. W zasadzie nie jestem bardziej sama, niż wczoraj ani bardziej sama, niż jutro. Z tą samotnością jest trochę jak ze świadomością rzeczy, które są nabyte i mamy je niemal od zawsze - są tak codzienne że zapominamy o ich istnieniu. Łapiemy się na tym dopiero gdy ich zabraknie lub gdy napadnie nas melancholia. Wtedy dopiero zdajemy sobie sprawę ze swojego stanu posiadania. I to też raczej wybiórczo. Myśl ludzka jest niestety jak niesforny operator filmowy - chce nagrać dzieło sztuki a wychodzi mu chaotycznie nakręcony czeski film który stawa akcenty nie tam gdzie powinien. Można zatem sądzić, że dopadła mnie lekka melancholia i zaczęłam taksować siebie i swój żywot. No i poczułam się sama. Mało tego! Zdążyłam już nawet wpaść w panikę na ten temat. Poczuć powolne obumieranie czegoś w środku. Jakby w ekspresowym tempie usychało we mnie duże, liściaste drzewo. No ale w zasadzie czego tu się bać? Co tu przeżywać? Wzięłam ostatnio do ręki moją wagę strachów i lęków. Na...

Pociąg do spokoju

Obcość i wyobcowanie. Ulotność, przemijalność, bylejakość, nicość. Łzy same płyną po policzkach. Ręce opadają bezwładnie na kolana, a włosy zmierzwione są i wyblakłe. Takie uczucie ci towarzyszy, jak wtedy, kiedy byłeś małym chłopcem i wracałeś do domu z długiej podróży. Wszystko było niby znane i wiedziałeś gdzie co leży, ale jakieś takie obce, niepokojące i ty jakiś nieswój. Im jesteśmy starsi, tym chwilami jesteśmy coraz bardziej dziećmi. Czujemy to bezpieczeństwo, jakie dawało ciepło słońca i uśmiech najbliższych a zaraz potem poczucie przemijalności tej chwili, że to wszystko już nie wróci. Że możemy mieć inne szczęście, inną bliskość, ale każda przeminie i każda będzie coraz mniej intensywna w porównaniu do poprzedniej. Chwilami osuwasz się w dół, jakbyś zapadał w dziwny, smutny świat, gdzie jesteś nieswój i czujesz wszechobecną śmierć i przemijalność. I to poczucie abstrakcyjności życia: głupoty gonitwy i przeraźliwości ambicji. Pocierasz zimne dłonie o rozpalone łzami pol...

Topory i lustra.

Jestem na dachu. Jest ciepło i przytulnie. Widzę niebo. Widzę wiele jego najpiękniejszych osłon, które dane było mi zobaczyć w życiu. Nawet wtedy, gdy umierałam ze strachu. Głupiego, nieuzasadnionego strachu. Nieba przemieniają się nade mną, jak w fotoplastikonie. Pod każdym z tych niebios byłam kimś innym. Z dystansu czasu oceniam, że byłam szczęśliwą i zupełnie tego nieświadomą. Chciałam być szczuplejsza, bardziej kochana, inteligentniejsza, bardziej..., bardziej ... bardziej, niż jestem. Bo przecież trochę jestem. Nadal nie jestem bardzo , chociaż chciałabym. Łasi się do mnie jakieś stworzenie. Ono mnie bardzo , jak widać z zachowania. Ale czy to bardzo z jego strony nie jest tym, czym jest tylko dlatego, że nie ma skali porównawczej? Zawsze będzie ktoś bardziej i ktoś mniej . Tylko czasem zyskujemy w oczach innych... i chyba nigdy sprawiedliwie. Trzeba się z tym pogodzić. Ludzie to lustra, w których różne kontury się przeglądały - bardziej lub mniej nasycone różnymi barwami....