Cisza. W oddali słychać jadący tramwaj. Jest noc.
Anabella siedzi w swoim pięknym, nowym fotelu marki IKEA. Słucha Milesa Davisa i zanurza się w swoim zakochaniu, które przeżywa. Spotkała chłopca, jak guma balonowa: o intrygującym smaku ust i wybuchowej osobowości. Nie jest nadzwyczajny, ale JEST. W końcu każda dziewczyna marzy, żeby mieć chłopca. To takie ważne, konstytuujące ją. Nikt przecież nie zapyta jej jaką książkę przeczytała, ani co sądzi o podatku katastralnym, bo to strasznie nudne.
Chłopiec ma na imię Andrzej. Jest wysoki, smukły, ma piękne oczy i ciepłe dłonie, które chwytają ją wpół. Ubiera się standardowo i uczesany też jest na Justina Biebera. Ma pieprzyk na skroni...
A może nie!
Może niech będzie krępym brunetem, który na ramieniu wytatuował sobie jej imię...
Albo niech będzie jakimś jeszcze nieznanym muzykiem z kapeli podwórkowej...
Anabella nie wie w zasadzie czy się zakochała, no ale przecież w kimś musi.
Wybiera ostatecznie Billa Muraya. Ma takie piękne spojrzenie zbitego psa, którego trzeba pocałować w mokry ogonek... twu! NOSEK!
Anabella uśmiechnęła się do swych myśli. Wyjęła z wazonu leżącego obok fotela gałązkę jaśminu, zaczęła ją wdychać zachłannie.
Tak naprawdę, to nie chce być romantyczna, ani zakochana, ogólnie ma depresję czy coś w tym stylu i nie ma swojego życia, bo nie umie go sobie zorganizować. Nie wie czego pragnie, co ją cieszy. Jest sobie rozbitkiem na tym pieprzonym fotelu marki IKEA, który miał być czymś, co stanie się determinującym do zmian elementem.
Ostatecznie siedzi tak, jak milion razy wcześniej, patrzy w punkt i wszystko jej jedno czy czas mija, czy stoi obok niej.
W końcu zasnęła. To jest jej ulubione zajęcie. W pierwszej fazie snu ma przebłyski i jej mózg snuje plany, które mogą jej pomóc w wyrwaniu się z marazmu. Otwarcie powiek i zapisanie tego jest zbyt ciężkim zadaniem, zapada w kolejne fazy snu... i zapomina o tych rewolucyjnych planach naprawczych. Jest więźniem siebie samej i nie wie, jak się uwolnić. Żyje więc w swojej jednoosobowej celi o nazwie Anabella i z ulgą zapada w niebyt.
Doskonały :)
OdpowiedzUsuńSuper, velmi rád, gratulujeme
OdpowiedzUsuń