Przejdź do głównej zawartości

Wyperswadować brokatowe reklamy.

No i co?
Miałaś być topową modelką.
Miałaś pisać najpiękniejsze piosenki, jak Osiecka.
Miałaś być mądrzejsza od papieży.
Miałaś być seksowniejsza od całych lat '60tych w Stanach.
Miałaś być lekarzem, który znalazł lek na całe zło.

I co?

Pijesz szejka w Maku i zaraz przepalisz go tytoniem.
Nie jesteś ani najładniejsza, ani najmądrzejsza, generalnie w niczym nie jesteś naj. Jesteś jeszcze bardziej zwykła, niż przewidują to hollywoodzkie filmy.

I głupstwo, ale chcesz umrzeć z tego powodu.
Że to się nie zdarzy. Nie dlatego, że nie możesz, ale to głupstwo.
To młodzieńcza mitologia, która zaczyna rozmijać się z rzeczywistością, a ty jedziesz na nich jak na grzbietach dwóch koni - naraz. I płaczesz z bólu.
Nie będziesz niezwykła, jak w filmach, czy kolorowych pismach.
Musisz być zwykła, codzienna i jeszcze cieszyć się z tego. Brać za to odpowiedzialność i utożsamiać się z tym.

Kolejna z "Pokolenia Barbie"  ma problem z tożsamością, powiecie?
A no tak.
Nauczyli mnie niezwykłości, nadczłowieczeństwa, uberkobiecości.
Ale zapomnieli powiedzieć, że to reklama, iluzja, mitologia.
I że w zasadzie to wszystko to głupota.

Zapomnieli.
A ja teraz czuję w sobie śmierć, tę dziecięcą rozpacz,  kiedy mama kolejny raz mówiła, że czegoś mi nie kupi,  bo nie ma za co.
No ale każdy miał, to i ja chcę to mieć.

I ja za każdym razem chcę być nadczłowiekeim, a się okazuje że jestem tylko lubianą i miłą osobą.
I szlag mnie jasny trafia, bo wiem że to nie ma żadnego znaczenia.
Ale ci kretyni od ocen, wymagań, estetyki i innych takich esów-floresów wpoili mi całą tę mitologię w brokatach.
Teraz pozostało we mnie coś, niby atawizm, który negatywnie wartościuje moje dokonania, bo są zupełnie niebrokatowe.

Cóż.
Nie będę najbogatszą.
Nie będę najmądrzejszą.
Nie będę najseksowniejszą.

Ale chcę być najweselszą.
Chcę być najszczęśliwszą w letnim deszczu.
I najspokojniejszą.
I fajnie płaczącą też będę. Lubię się wzruszyć. Ale brokacizna mówiła, że słabe to, nie płakałam.
Teraz będę.
I wyrzucę wszystkie bombki.








Komentarze

  1. Rudolfino, gratuluję kapitalnego tekstu !!! Doskonały, nisko czołem biję :)
    Atos

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nieludzki spokój

Znowu jestem sama. W zasadzie nie jestem bardziej sama, niż wczoraj ani bardziej sama, niż jutro. Z tą samotnością jest trochę jak ze świadomością rzeczy, które są nabyte i mamy je niemal od zawsze - są tak codzienne że zapominamy o ich istnieniu. Łapiemy się na tym dopiero gdy ich zabraknie lub gdy napadnie nas melancholia. Wtedy dopiero zdajemy sobie sprawę ze swojego stanu posiadania. I to też raczej wybiórczo. Myśl ludzka jest niestety jak niesforny operator filmowy - chce nagrać dzieło sztuki a wychodzi mu chaotycznie nakręcony czeski film który stawa akcenty nie tam gdzie powinien. Można zatem sądzić, że dopadła mnie lekka melancholia i zaczęłam taksować siebie i swój żywot. No i poczułam się sama. Mało tego! Zdążyłam już nawet wpaść w panikę na ten temat. Poczuć powolne obumieranie czegoś w środku. Jakby w ekspresowym tempie usychało we mnie duże, liściaste drzewo. No ale w zasadzie czego tu się bać? Co tu przeżywać? Wzięłam ostatnio do ręki moją wagę strachów i lęków. Na...

Pociąg do spokoju

Obcość i wyobcowanie. Ulotność, przemijalność, bylejakość, nicość. Łzy same płyną po policzkach. Ręce opadają bezwładnie na kolana, a włosy zmierzwione są i wyblakłe. Takie uczucie ci towarzyszy, jak wtedy, kiedy byłeś małym chłopcem i wracałeś do domu z długiej podróży. Wszystko było niby znane i wiedziałeś gdzie co leży, ale jakieś takie obce, niepokojące i ty jakiś nieswój. Im jesteśmy starsi, tym chwilami jesteśmy coraz bardziej dziećmi. Czujemy to bezpieczeństwo, jakie dawało ciepło słońca i uśmiech najbliższych a zaraz potem poczucie przemijalności tej chwili, że to wszystko już nie wróci. Że możemy mieć inne szczęście, inną bliskość, ale każda przeminie i każda będzie coraz mniej intensywna w porównaniu do poprzedniej. Chwilami osuwasz się w dół, jakbyś zapadał w dziwny, smutny świat, gdzie jesteś nieswój i czujesz wszechobecną śmierć i przemijalność. I to poczucie abstrakcyjności życia: głupoty gonitwy i przeraźliwości ambicji. Pocierasz zimne dłonie o rozpalone łzami pol...

Topory i lustra.

Jestem na dachu. Jest ciepło i przytulnie. Widzę niebo. Widzę wiele jego najpiękniejszych osłon, które dane było mi zobaczyć w życiu. Nawet wtedy, gdy umierałam ze strachu. Głupiego, nieuzasadnionego strachu. Nieba przemieniają się nade mną, jak w fotoplastikonie. Pod każdym z tych niebios byłam kimś innym. Z dystansu czasu oceniam, że byłam szczęśliwą i zupełnie tego nieświadomą. Chciałam być szczuplejsza, bardziej kochana, inteligentniejsza, bardziej..., bardziej ... bardziej, niż jestem. Bo przecież trochę jestem. Nadal nie jestem bardzo , chociaż chciałabym. Łasi się do mnie jakieś stworzenie. Ono mnie bardzo , jak widać z zachowania. Ale czy to bardzo z jego strony nie jest tym, czym jest tylko dlatego, że nie ma skali porównawczej? Zawsze będzie ktoś bardziej i ktoś mniej . Tylko czasem zyskujemy w oczach innych... i chyba nigdy sprawiedliwie. Trzeba się z tym pogodzić. Ludzie to lustra, w których różne kontury się przeglądały - bardziej lub mniej nasycone różnymi barwami....