Przejdź do głównej zawartości

Mówią, że w sztuce już nie da się nic nowego zrobić...

DLA WSZYSTKICH TYCH, KTÓRZY CHCĄ BYĆ PREKURSORAMI NOWEGO GATUNKU W LITERATURZE.


Kilka wieczorów temu przyjaciel wysłał mi link do strony zwanej Hipster Erotique. Z początku przeszłam do porządku dziennego nad tym. Jednakże po pewnym czasie, popijając piwo w akademiku i słysząc o ichniejszym "pokoju cichej miłości", który jest salką bilardową permanentnie nieczynną, oświeciła mnie pewna myśl.
Myśl i zdziwienie, że jeszcze nikt tego nie wymyślił (a może ja do tego nie dotarłam). 
Nowy gatunek literacki - HIPSTERSKI HARLEQUIN.
Skoro powstała strona erotyczna, która staje się pewnym znakiem gustów, to może również nowa odsłona romansu???
Nie taka oczywista, bardziej wysublimowana, z niedopowiedzeniami i określoną nastrojowością.
I tak na przykład "nasza" salka bilardowa może być miejscem ciekawych rozmów, mięsiście erotycznych westchnień, tak by w końcu królujący na środku niej stół bilardowy stał się nie zielony, a wręcz biały (co zresztą rzeczywiście miało miejsce!).
Niestety nie mam daru, może mi się nie chce, albo jestem lekko niedorozwinięta seksualnie. Nie chce mi się przeprowadzać całej akcji i narracji. Ale sam pomysł, jako eksperyment może być ciekawy. Miło by było sobie poczytać jakąś sympatyczną powiastkę, lekko groteskową i wyuzdaną do snu... Czemu nie? ;)



ZE STRONY:  http://www.hipstererotique.pl/



Komentarze

  1. Oj Dominiko zacna; Tobie znów wszystko kojarzy się z seksem .... :(
    Sługa,
    JA

    OdpowiedzUsuń
  2. MNIE?????
    NO WIESZ CO???
    RODZONY WUJ....
    ACH RODZINA, RODZINA...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nieludzki spokój

Znowu jestem sama. W zasadzie nie jestem bardziej sama, niż wczoraj ani bardziej sama, niż jutro. Z tą samotnością jest trochę jak ze świadomością rzeczy, które są nabyte i mamy je niemal od zawsze - są tak codzienne że zapominamy o ich istnieniu. Łapiemy się na tym dopiero gdy ich zabraknie lub gdy napadnie nas melancholia. Wtedy dopiero zdajemy sobie sprawę ze swojego stanu posiadania. I to też raczej wybiórczo. Myśl ludzka jest niestety jak niesforny operator filmowy - chce nagrać dzieło sztuki a wychodzi mu chaotycznie nakręcony czeski film który stawa akcenty nie tam gdzie powinien. Można zatem sądzić, że dopadła mnie lekka melancholia i zaczęłam taksować siebie i swój żywot. No i poczułam się sama. Mało tego! Zdążyłam już nawet wpaść w panikę na ten temat. Poczuć powolne obumieranie czegoś w środku. Jakby w ekspresowym tempie usychało we mnie duże, liściaste drzewo. No ale w zasadzie czego tu się bać? Co tu przeżywać? Wzięłam ostatnio do ręki moją wagę strachów i lęków. Na...

Pociąg do spokoju

Obcość i wyobcowanie. Ulotność, przemijalność, bylejakość, nicość. Łzy same płyną po policzkach. Ręce opadają bezwładnie na kolana, a włosy zmierzwione są i wyblakłe. Takie uczucie ci towarzyszy, jak wtedy, kiedy byłeś małym chłopcem i wracałeś do domu z długiej podróży. Wszystko było niby znane i wiedziałeś gdzie co leży, ale jakieś takie obce, niepokojące i ty jakiś nieswój. Im jesteśmy starsi, tym chwilami jesteśmy coraz bardziej dziećmi. Czujemy to bezpieczeństwo, jakie dawało ciepło słońca i uśmiech najbliższych a zaraz potem poczucie przemijalności tej chwili, że to wszystko już nie wróci. Że możemy mieć inne szczęście, inną bliskość, ale każda przeminie i każda będzie coraz mniej intensywna w porównaniu do poprzedniej. Chwilami osuwasz się w dół, jakbyś zapadał w dziwny, smutny świat, gdzie jesteś nieswój i czujesz wszechobecną śmierć i przemijalność. I to poczucie abstrakcyjności życia: głupoty gonitwy i przeraźliwości ambicji. Pocierasz zimne dłonie o rozpalone łzami pol...

Topory i lustra.

Jestem na dachu. Jest ciepło i przytulnie. Widzę niebo. Widzę wiele jego najpiękniejszych osłon, które dane było mi zobaczyć w życiu. Nawet wtedy, gdy umierałam ze strachu. Głupiego, nieuzasadnionego strachu. Nieba przemieniają się nade mną, jak w fotoplastikonie. Pod każdym z tych niebios byłam kimś innym. Z dystansu czasu oceniam, że byłam szczęśliwą i zupełnie tego nieświadomą. Chciałam być szczuplejsza, bardziej kochana, inteligentniejsza, bardziej..., bardziej ... bardziej, niż jestem. Bo przecież trochę jestem. Nadal nie jestem bardzo , chociaż chciałabym. Łasi się do mnie jakieś stworzenie. Ono mnie bardzo , jak widać z zachowania. Ale czy to bardzo z jego strony nie jest tym, czym jest tylko dlatego, że nie ma skali porównawczej? Zawsze będzie ktoś bardziej i ktoś mniej . Tylko czasem zyskujemy w oczach innych... i chyba nigdy sprawiedliwie. Trzeba się z tym pogodzić. Ludzie to lustra, w których różne kontury się przeglądały - bardziej lub mniej nasycone różnymi barwami....