Bywają takie chwile, kiedy zdarzają nam się anegdoty.
Uwielbiam je, ale nigdy nie przeżyłam takiej "z krwi i kości".
Do dziś.
Właśnie wracałam do domu, w którym jak większość z Was wie - mieszkam z Hellą (czarną, małą kociną z którą często leniąc się na tapczanie, dywagujemy na temat świata, a zwłaszcza mężczyzn).
Zobaczyłam, że wygląda za mną przez okno, więc rozpromieniona zaczęłam do niej machać.
Zauważył to podpity ( jak to bywa na Bałutach, dzielnicy w której mieszkam) mężczyzna w średnim wieku. Spojrzał na mnie ze smutkiem i powiedział:
- Jak bardzo chciałbym tak do kogoś machać - i zamachał do mnie, aby zaprezentować.
Uśmiechnęłam się nieco zbita z tropu, po czym dodał:
- Przepraszam... miłego dnia - przechodząc przez ulicę, najpewniej w stronę monopolowego.
Dopiero po pewnym czasie, gdy drzwi klatki schodowej zatrzasnęły się na mną, wybuchłam śmiechem.
Gdyby zobaczył do kogo macham, może wcale nie powiedziałby tego, co wybrzmiało ostatecznie.
Uwielbiam je, ale nigdy nie przeżyłam takiej "z krwi i kości".
Do dziś.
Właśnie wracałam do domu, w którym jak większość z Was wie - mieszkam z Hellą (czarną, małą kociną z którą często leniąc się na tapczanie, dywagujemy na temat świata, a zwłaszcza mężczyzn).
Zobaczyłam, że wygląda za mną przez okno, więc rozpromieniona zaczęłam do niej machać.
Zauważył to podpity ( jak to bywa na Bałutach, dzielnicy w której mieszkam) mężczyzna w średnim wieku. Spojrzał na mnie ze smutkiem i powiedział:
- Jak bardzo chciałbym tak do kogoś machać - i zamachał do mnie, aby zaprezentować.
Uśmiechnęłam się nieco zbita z tropu, po czym dodał:
- Przepraszam... miłego dnia - przechodząc przez ulicę, najpewniej w stronę monopolowego.
Dopiero po pewnym czasie, gdy drzwi klatki schodowej zatrzasnęły się na mną, wybuchłam śmiechem.
Gdyby zobaczył do kogo macham, może wcale nie powiedziałby tego, co wybrzmiało ostatecznie.
Dear Rudolphina,I truly admire your writing.I understand a lot of Polish,and I translate a lot which I do not understand.
OdpowiedzUsuńGreetings from Constanța,Georgeta
Dear Georgeta!
UsuńThanks for this nice words. But I'm really interresting why do You know polish
language.
If You feel better "in english" You may read my english blog, where I have most of this posts (http://beyonddabove.blogspot.com/)
Have a nice time, and write sometimes to me. ;)
Hi Rudolphina, Thank you for the link, I'll read them.
UsuńMy Polish; well, a log story. My great granfather was Polish, but we did not really speak Polish. We learnt a bit with my sister so we could talk and other children would not understand. But then, in 2006, I spent six months in Poland at the student exchange program at the University of Gdansk, Marine Biology. And, with some background I had, I picked up a lot. Then I travelled quite extensively through Poland, visiting the major cities. No, I didn't come to Lodz. But I went to Warsaw, Krakow, Wroclaw, Poznan and many others. So it is the whole secret :)
Regards,
Gerogeta
PS:apology for missing letters,but I'm writing on my phone now,still in bed :)
UsuńGratuluję świetnego blogu i pomysłowych tekstów. Ponadto,widać,że ma Pani szerokie grono zagranicznych czytelników jak na polskojęzyczne teksty.Czekamy na nowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta
Dziękuję serdecznie. Prowadzę bloga od lutego 2013 roku. Przez bardzo długi czas pisałam tylko i wyłącznie z jakieś wewnętrznej potrzeby. Cały kontekst mojej obserwacji świata wpływa na to, że wiele rzeczy mnie fascynuje, z niektórymi nie jestem się w stanie pogodzić, ponadto cały czas śmieję się i rozpaczam zwinięta w kłębek imitując własnego kota.
OdpowiedzUsuńTeraz wreszcie wyszliście z cienia i dajecie znak, że jesteście. To dla mnie bardzo ważne. To napędza, ale przypomina o odpowiedzialności.
Jestem bardzo wzruszona, że ktoś tam czyta, że się śmieje, snuje refleksje.
Dziękuję!!!! ;)
Witaj,
OdpowiedzUsuńWahałem się nieco, czy napisać ten komentarz, nieco krytyczny, ale nie złośliwy. Otóż to, co mnie trochę razi to nierówność poziomu tekstów. O ile opowieści wcześniejsze, zwłaszcza moje ulubione "Opowieści tramwajowe" oraz "Szkice postaci" są doskonałe, głęboko przemyślane i doszlifowane, to te ostatnie wypadają bladziej, nieskładniej, w pospiechu pisane by szybko opublikować. Trochę jak kartka do cioci z wakacji. Wiem, że trudno zawsze utrzymać ten sam poziom, zwłaszcza, gdy ustawiłaś sobie poprzeczkę wysoko, radziłbym jednak więcej refleksji i mniej pośpiechu.
W podsumowaniu, teksty nowe również są dobre, ale nie aż tak dobre jakbym oczekiwał odnosząc je to poprzednich, stąd uczucie pewnego niedosytu.
To jest z resztą tylko moja, prywatna uwaga i mogę nie mieć racji. Mam nadzieję, że się nie obrazisz za szczerość.
Oczekując następnych tekstów, pozdrawiam i - pełen szacun,
MK
I disagree largly.These cycles are completely diferent and mustn't be compared, nor related to each other. Just entirely diferent things.
UsuńGeorgeta
Georgeta is right,
UsuńElizabteh
Drogi MK!
UsuńDziękuję za szczerą ocenę. Dziękuję, ze w takiej formie i w taktowny sposób została wyrażona. Tak, czy inaczej, pocieszam się myślą, że gdybym pisała straszną "chałę", to nie poświęciłbyś mi tyle czasu. Dzięki wielkie i zapraszam do Łodzi !!! ;)
Absolutely. He doesn't know what he is talkingabout ! Rudolphino, carry on, you write well !
OdpowiedzUsuńGreetings,
Helenka and Eva
Dear Girls!
UsuńI'm really happy, that You're defending my creations!
No one has such likeable and valiant readers like me.
Have a nice day!!!!!
Witaj,MK; muszę tu stanąć w obronie Rudolphiny,gdyż moim zdaniem oparłeś swą ocnę, którą mimo wszystko odbieram jako pozytywną, na dwu zasadnichych błędach: błędnym punkcie odniesienia i błędnym założeniu konstrukcji cylki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Wojtek
Przepraszam - ocenę,zjadłem lietrkę
UsuńBravo Wojtek,perfect riposte, straight to the point :) Congratulations!
UsuńGreetings,
Georgeta
Well written, Wojtku
UsuńHelenka