Przejdź do głównej zawartości

RAJ

Często wchodzę na strych.
 Jest tam sennie, zawsze zachodzi słońce w lampce, z czerwonym winem. Dym dobrego tytoniu tańczy w powietrzu i okadza mnie, niczym szaman w czasie rytuału.
Jestem sama, ale czuję obecność. Może to tylko wyimaginowana obecność kogoś, kogo pożądam? A może ona istnieje rzeczywiście? Możliwe, że jej nie ma, ale moje pożądanie jest tak wielkie, że krew buzująca w ciele jest w stanie stworzyć każdą piękną iluzję.
Otula mnie śliska, wygrzana satyna. Oblewa mnie, jak kojący ciepły deszcz. Mam przymknięte powieki, oddycham miarowo i głęboko. Nie ma we mnie niepokoju. Roztapiam się. W tle snuje się muzyka. Piękny, genialny świat, gdzie śmieję się z tego, co nawet się nie zmaterializowało w mojej głowie, ale już rozwesela. Rozwesela na tyle, że nie mogę się przestać śmiać. I nie jest to śmiech nerwowy. To śmiech beztroski i mądry.
Rozdzieram powietrze, rozpinam skrzydła i frunę, napinam mięśnie, i skaczę w przestrzeń wiedząc, że nie zawiodą mnie cztery kocie łapy. Wtulam się w siebie. Czuję miłość. Ta obecność, to tylko MOJA obecność. Jestem ze sobą i ufam sobie, chociaż wiem że czasem upatruję szczęścia, bezpieczeństwa i radości w czymś, co takie nie jest, i nie będzie. I że JA, to nie tylko ja ale także to  ci, którzy są mi bliscy, jak kawałek tkaniny - ciału.
Pięknie jest się przebudzić - mknąc i pięknie jest tkwić w tym zawieszeniu tak cudownym, ciepłym. Jedno nie istnieje bez drugiego. Jeden świat nie może drugiego zwyciężyć.
Czuję na skroni ciepły pocałunek i ramiona, które silnym uściskiem mnie opisują w tym rozkosznym okręgu. Moje myśli odpływają, jak jedwabna chustka na szyi elegantki, gdy porwie ją wiatr. Płynę w magnetyzmie zdarzeń. Nie ma tu słów. Słowa źle brzmią. Porozumiewamy się śpiewem rajskich ptaków, bo przecież w raju jesteśmy i tu pozostaniemy jeszcze chwilę.

Komentarze

  1. Extra tekst,gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  2. Velmi zajímavý, krásný příběh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Děkuji vám za vaše slova uznání a doporučil bych do budoucna;)
      Lituji, že nemám psát v češtině. To je jen, aby to znělo!

      Usuń
    2. Velmi romantické a smyslné. Zdravím, Eva :)

      Usuń
  3. Velmi sexuální ..... :) Zdravím, Helenka

    OdpowiedzUsuń
  4. I really like this story. Rudolphine, Greetings from Budapest, Ersebet :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ośliniona tęsknota.

Tak właściwie, to teraz, chwilę przed trzecią nad ranem - poczułam, że tęsknię. Spotęgował to fakt, że byłam dziś w wielu miejscach. I kilka razy z kimś na pozór zwykłym, i jakimś takim mało przebojowym. Miał jednak jedną cudowną zaletę - nie udawał kogoś, kim nie jest i nie był. Kłamał. Owszem. Okłamywał nawet samego siebie, ale jakoś przedziwnie został człowiekiem. I właśnie o tej trzeciej w nocy zatęskniłam chociażby za jego kłamstwem. Za czymkolwiek. "Urocze niewolnictwo" - powiecie. Być może. A może na moim brzegu, oprócz śmieci wylądował kawałek czegoś wyjątkowego? Fala mi to stara się wyrwać, a ja wchodzę w to morze. Nigdy nic nie udało mi się wyłowić, ale też nigdy nie utonęłam. Tym razem też tak się nie zdarzy. W zasadzie, to nic się nie zdarzy. Ot, człowiek znalazł coś wyjątkowego i chce to pozyskać na własność. I pozostaje tęsknota. Piękna i wzniosła. W sam raz na oślinione i zapłakane piosenki, śpiewane przez podlotki. Potem już nikt nie chce się do

Tęskniąca za dzikami.

Minęły mi dni. Było ich kilka. Nie pamiętam niestety jak. Względnie kojarzę podnoszenie i kładzenie głowy na poduszkę. Reszta pozostaje strzępkiem, refleksem. Moje nogi w twoim garbusie, czerwona szminka z moich ust roztarta na twoim ciele, moje czerwone zęby, twoje czerwone zęby. Jakiś las. Dużo lasu. Wiele z jesieni miał ten las. Twoja ciepła, miękka dłoń uchwyciła moją. Onieśmieliła ją, w skutek czego zesztywniała z konsternacji. Potem zaczęła niepewnie ruszać palcami, jakby chciała się otrząsnąć z zaskoczenia. Ostatecznie zacisnęła się nieco na twojej, aby pokazać, że nie jest bierna. Szły nasze dłonie w uścisku. My natomiast zupełnie osobno, w napięciu żeby niczego nie zepsuć. Tkwiliśmy w zupełnej ciszy. Ta cisza aż wyła rozpaczą dwojga, którzy tak pragną że aż nie mogą. Potem jakaś knajpka w lesie. Wódka i kiełbasa, kiełbasa z wódką, zapomniany chleb z musztardą - do tego też wódka. Potem znów las. Pośrodku niego horda dzików. Biegną w naszą stronę. Chcemy na drzewo, ale mi s

Anabelle

Cisza. W oddali słychać jadący tramwaj. Jest noc.  Anabella siedzi w swoim pięknym, nowym fotelu marki IKEA. Słucha Milesa Davisa i zanurza się w swoim zakochaniu, które przeżywa. Spotkała chłopca, jak guma balonowa: o intrygującym smaku ust i wybuchowej osobowości. Nie jest nadzwyczajny, ale JEST. W końcu każda dziewczyna marzy, żeby mieć chłopca. To takie ważne, konstytuujące ją. Nikt przecież nie zapyta jej jaką książkę przeczytała, ani co sądzi o podatku katastralnym, bo to strasznie nudne. Chłopiec ma na imię Andrzej. Jest wysoki, smukły, ma piękne oczy i ciepłe dłonie, które chwytają ją wpół. Ubiera się standardowo i uczesany też jest na Justina Biebera. Ma pieprzyk na skroni... A może nie! Może niech będzie krępym brunetem, który na ramieniu wytatuował sobie jej imię... Albo niech będzie jakimś jeszcze nieznanym muzykiem z kapeli podwórkowej... Anabella nie wie w zasadzie czy się zakochała, no ale przecież w kimś musi.  Wybiera ostatecznie Billa Muraya. Ma takie pię