Parny dzień na Bałutach, spoceni mężczyźni z szorstkimi dłońmi i kobiety z wielkimi piersiami, tylko w elastycznych koszulkach, z owłosionymi pachami. Niektórzy z zębami, inni ze szczątkowym uzębieniem. Wokół nich falliczne marchewki, kształtne śliwki, mięsiste pomidory i niezwykle kuszące małe papryczki chili.
Ich rubaszne uśmiechy, żarciki zlewały się w spoconą, nieczystą erotykę, gdzie mężczyźni mówili między sobą o "cipkach", a kobiety dywagowały jak zawładnąć męską bryłą i innymi elementami tej miłej "geometrii".
Kobiety miały o wiele bardziej złożony dylemat. Chodziło bowiem o pozycję kobiety w momencie szaleńczych uniesień. Zastanawiały się długo, czy jedynie leżeć, jak kłoda, czy też wić się, niczym bluszcz. Po niejakim rozmarzeniu i pozbyciu wyrzutów sumienia, uznały że lepiej się wić. Na samą myśl o tym ich piersi zaczęły dyndać, niczym Dzwon Zygmunta na sensualne larum. Słońce zaczęło prażyć jeszcze mocnej. Mężczyźni zaczęli obnażać torsy. Atmosfera robiła się coraz bardziej nabrzmiała. Pomiędzy straganami wyczuwalny był zapach spoconych, niedomytych genitaliów. Powietrze było tak przesycone pragnieniem, że nawet jabłka wydawały się niewinne i czyste.
Pieniądze spływały kupcom do kieszeni drobną strużką monet. Stragany pustoszały. Spadł rzęsisty deszcz, obywając pulchne twarze i dyndające piersi.
Zmył wszystko i znów jabłka były najgrzeszniejsze.
JesteS chora.
OdpowiedzUsuńChyba Cię pogięło, głąbie !
UsuńMiast dobrej literatury czytaj sobie kronikę wypadków
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńA osoba jak się nazywa ? Aaaa, z resztą,wiem gdzie mieszkasz, długo cię znajdę ?
UsuńPonadto, to bardzo nieładnie komentować nie podpisując się, a ja też zapomniałem się przedstawić w ferworze dyskusji. Jako, że reprezentuję raczej dworskie obyczaje - Atos się zwę.
UsuńMoi lekarze są innego zdania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam uniżenie.
Hi Rudolphina, it is actually quite funny. Seems to me some "intelectual zero" got to this blog by mistake, when looking for the cooking recepies or accident chronicles. He or she must have been disappointed indeed. Don't worry, just ignore this moron. However, what a waste of breathing space at this planet for individuums like that ...
OdpowiedzUsuńGreetings,
Elizabeth
PS: and, indeed, no signature, no name (possibly doesn't have one), and it is written almost like the cut-out letters from the newspaper (if it weren't for a computer). Nothing to worry about.
OdpowiedzUsuńElizabeth
I bet he/she (well, to simplify, let's call it "it") is Gypsy; they often have no names, and very few can read ;). So, let's assume it has no name ... :)
OdpowiedzUsuńCheerio,
Atos
Ah, nie denerwuj sie, Rudolphino, nie warto. To cos zupelnie nie ma mozgu, zignoruj i sie nie znizaj do dyskusji z tym (Atos ma racje, dlatego pisze "to"). Dziwie sie, ze ma komputer. A jeszcze bardziej, ze umie go choc troche obsulgiwac, a nawet czytac i troche pisac ..... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
Sara
Nothing more to say, Rudolphina, Just ignore "it", and - hang "it" high !
OdpowiedzUsuńHelena
Ja juz pisalam tu, ale komentarz zginal jak. Powiesic "to" jak szczura na samym, wysokim drzewie trzeba.
OdpowiedzUsuńGeorgeta